poniedziałek, 2 lipca 2012

loundry loundry loundry

Pierwszy dzien pracy ;D
Zaczelam oczywiscie od wpadki, bo jakze inaczej... Telefon mi umiera, budzik mnie nie obudzil wiec zaspalam. Obudzily mnie dziewczynki i musialam zaspana, nieumtya i w pidzamie pomoc im sie ogarnac. Potem zrobilam im tosty na sniadanie z ich pomoca (sa super pomocne, wszystko mi tlumacza jak sie gubie ^^) Potem ogarnelam ich pokoje i pokoj zabaw (tez mi pomogly) i zabralam sie za pranie ktore nie mialo konca bo dopiero co wrocili z wakacji. Cale przedpoludnie pralam, suszylam, skladalam i roznosilam do szafek uffff ;p w miedzyczasie przyszla pani sprzatajaca ktorej imienia nie pamietam ale jest baaardzo sympatyczna. wypilysmy herbatke, pogadalysmy....;) potem Bill przyjechal na lunch i chcial mnie zabrac do miasta ale bylam zbyt nieogarnieta zeby gdziekolwiek sie  publicznie pokazywac ;p poszlam wiec z psami na spacer, wszedzie pola laki pola laki ;D i to wszystko wlasnosc moich hostow, wszystko ogrodzone...;) podczas spaceru poznalam ogrodnika Petera ktory rowniez jest obrzydliwie mily, nie wiem kiedy do tego przywykne ;P
teraz siedze w pokoju zmeczona i niewyspana i nie chce mi sie rozpakowywac :P

4 komentarze:

  1. To super ze Ci sie układa. Czekamy na jakies zdjęcia dokumentujące zycie au pair :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Brytyjski akcent - mmm kocham :D ja mam tylko irlandzki akcent, który kest zabawny :D łoo = what :D

    OdpowiedzUsuń
  3. pisz, pisz i wstawiaj zdjęcia, też kiedyś miałam jechać na Man, ale wybralam Irlandię, gdzie teraz lecę trzeci raz :P ale jestem bardzo ciekawa wyspy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahhahaa, Kasia, uwielbiam to "whaaaaaaa, najlepsze! <3 Irlandzki akcent jest świetny, 'funi stuf' :-D

    Allie, matma to jedno, ale taka fizyka to już kompleeetnie inna bajka xD Ja jak siedzę z dzieciakami to wiecznie nieogarnięta w dresie się przechadzam :D

    OdpowiedzUsuń