środa, 8 sierpnia 2012

DUCKLINGS

Przeklete male kaczuszki sprawily, ze poniedzielek nie nalezal do najprzyjemniejszych.
Pierwszy raz musialam naprawde krzyczec na te diabelki, wiec lez bylo niemalo ;P nie pozwole torturowac dopiero co narodzonych kaczuszek :D Wtorek ksiazkowy. Dzis od rana mam same mile niespodzianki. Jest sroda wiec planowo mialam siedziec z dziewczynkami caly dzien. Wstalam wiec rano i Lisa przywitala mnie wiadomoscia, ze za godzine ktos je zabiera na jazde konna i wroca dopiero ok 16. Super! Zabralam wiec psy nad morze. Wybralam sie w to samo piekne miejsce, w ktore trafilam podczas pierwszej przejazdzki samochodem. Na sam czubek wyspy :D Ayres Nature Reserve. Znowu bylo pieknie, z tym, ze tym razem cieplej i bez wiatru! I co najlepsze widzialam FOKI. 5 wielkich dzikich fok przyglodalo sie nam z niedowierzaniem, zanurzajac sie i wynurzajac co chwile lebki. Baaaardzo blisko brzegu. niesamowite po prostu :D Eh, zdjec oczywiscie nie mam. Dlugo sie aparatem nie nacieszylam...;P Wrocilam przed 15, usmazylam sobie zbyt ostrego kurczaka. Czekam, czekam na te dzieci. Ok sa, ale tylko po to, zeby zabrac rowery i jechac z powrotem, zostawiajac mnie sama do konca dnia :D cudownie!  tak wiec teraz jade sobie do Ramsey kupic szampon i waciki a potem sie lenie. Jutro Lisa jedzie z dzieciakami na wakacje, czyli oficjalnie zaczynam trzygodniowy urlop! I przyjedzie Kamiiila i bedzie faaajnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz