Na blogu pomiedzy listopadem a styczniem wcielo gdzies grudzien. Nie oznacza to wcale, ze nic sie nie dzialo, dzialo sie duzo i zbyt szybko sie skonczylo... Przylecialam na 2 tygodnie do domku, przezylam wspaniale swieta z rodzina i sylwestra z przyjaciolmi, a nawet bycie chorym w domu nie jest niczym strasznym... Ledwo przylecialam a juz trzeba bylo wyjezdzac, a powrot mimo, ze do znajomego, przyjaznego miejsca byl dosyc ciezki i bez lez sie nie obeszlo. Ale teraz jest juz wszystko po staremu. ;)
Bylam w kinie na filmie Les Miserables i moge go szczerze polecic, piekny.....
Kilka zdjec z telefonu:
 |
samolot opozniony 2 godziny... |
 |
pora robic zadanie domowe......zmeczenie siega zenitu |
 |
Picie wina na przystanku :) |
 |
z Anuschka (Niemcy) |
 |
czerwony kapturek - sylwester |
 |
fotka toaletowa :> |
Cholernie lubię Twojego bloga,no. :)
OdpowiedzUsuńGdy nie jest się w domu codziennie,wraca po jakimś czasie to nawet i chorowanie jest...bardziej do przejścia :)
i KOCHAM Twoje włosy <3
dziekuje bardzo :)
UsuńOooo góry w tle widzę ! I bardzo fajny masz ten kolor włosów ;D
OdpowiedzUsuńPrzegladałam stare obserwowane fotoblogi, bo moj mi wsiąkł totalnie ;c (poprzednio: defiant-world.blogspot.com) i tak z ciekawości weszłam na Cb hahah i patrze zastuj, potem znowu.. czyli dzisiaj i patrze z 19 stycznia hahahah
OdpowiedzUsuńojesus, przeglądnęłam większość Twojego bloga i... wszystko jak marzenie. ja w tym roku śmigam co prawda do USA i marzę o wielkiej aglomeracji miejskiej, ale takim sielankowym zaściankiem w przepięknym miejscu też bym nie pogardziła! :) czekam na wiosenne zdjęcia, wszakże już niedługo zacznie się tam robić jak w bajce jeszcze bardziej niż jest. wracaj i piszszszsz ;)
OdpowiedzUsuń